Witam
Panowie jak zwylke sucz pokazuje swoje oblicze
Ale do rzeczy: wcześniej (5 miesięcy) jeździłem na podkładkach przód 3,5 cm i tył 4,5 cm. Amory z przodu kupiłem nowe Kayaba. Założyłem dystans amora 5 cm. Wszystko było ok, coś tam nieraz dobiło lewe koło na wyjebach, ale jakiejś tam masakry nie było. Tłumaczyłem to sobie tym, że może za mały dystans mam, ale nie było extrem więc olełem temat, wiedząc że będę robił lift na mercu. No i w sobotę zakończyłem lift na meśku i jest jakaś masakra. Na przodzie mam merc 124 benzyna ucięte 1,5 zwoja, dystans amora 7 cm, amory Kayaba (praktycznie nowe - przejechane może 400 km to max) no i na dziurach tak mi lewy amor dobija, że mam wrażenie że zaraz mi całą deskę rozdzielczą połamie. Z prawym amorem nie ma żadnego problemu, nic nie dobija, wszystko cicho. Tylko lewym wjadę w małą dziurę i jest masakra. Wystarczy nawet droga szutrowa i jakiś dołek głęboki na 1.5-2 cm. Dodatkowo coś mi tłucze z tego koła i już sam nie wiem co ? Końcówki zew. drążków nowe, wew wyglądają na niedawno wymieniane, wspornik -tuleja srodkowego drążka ok-sam już nie wiem co z tym zrobić. Wszystko wyszarpałem i nigdzie nie wyczuwam żadnego luzu. Jedynie co mi przychodzi do głowy to amor i/lub mocowanie górne amora - ale akurat to jest całe, guma jest ok.
Pany możecie coś doradzić ?