suzuki.info.pl

Witam

Mam u siebie założony alternator 90A z Carismy. Działał przez półtora roku aż przy remoncie zrobiło mi się przypadkowo zwarcie i możliwe żeby od tego alternator padł? Przepalił się też ten główny bezpiecznik 60A. Wymieniłem na nowe i 3 miesiące był spokój. Wczoraj jak wracałem do domu pasek zaczął piszczeć przy zwiększaniu obrotów. Trochę się zdziwiłem no ale ładowanie było w normie. Dziś chce odpalić i zonk - akumulator rozładowany. Podmieniłem na inny i ruszyłem do pracy. Ale po drodze wskazówka ładowania wyszła poza 16V odłączyłem akumulator żeby nie padł, do pracy już nie daleko więc jakoś na samym alternatorze dojadę. Ale po odłączeniu akumulatora zaczęły rosnąć obroty silnika aż w końcu zgasł, przepalił się główny bezpiecznik (100A) No to odwrotnie, pojadę na samym akumulatorze, zrobiłem zworkę na bezpieczniku i jak zakładałem klemę to poszły iskry. Czyli gdzieś jest zwarcie, odłączyłem kabel od alternatora i jest OK. Czyli znowu alternator padł Tylko od czego tym razem?
Spotkaliście się z takim przypadkiem? Co może być nie tak?

Z tego co piszesz ze napięcie rosło pow 16V wynika że padł Ci regulator napięcia - co jest możliwe podczas zwarcia.
Swoją drogą nie rozumiem dlaczego odłączyłeś akumulator podczas pracy silnika ... ... wg mnie to zabójstwo dla obwodu zasilania. No, ale może ja się nie znam.
W Poznaniu na Szamarzewskiego mają "maszynę" (stół pobierczy) do testowania alternatorów - jeżeli Ci ta inf. w czymś pomoże.

No ale o tyle za wysokie napięcie to też zabójstwo dla akumulatora i żeby go nie wysadziło to go odłączyłem.
Tylko że zwarcie było za pierwszym razem. Ten drugi alternator (co za wysokie napięcie dał) padł tak sam z siebie.