Strona główna
 
Forum
 
   

www.suzuki-czesci.pl
 









Newsletter
(wpisz adres e-mail)

F.P.H.U. "Pracownia Metalu"
Częœci i akcesoria z USA do pojazdów 4x4
Naklejki na zloty, rajdy, wyprawy, emblematy klubowe
 

Marzą nam się wyprawy i wojaże. Na początek postanowiliśmy pojechać gdzieś blisko, może później Ukraina, Rumunia? Decyzja zapadła, przejedziemy mokrą, wschodnia granicę Polski czyli cały odcinek wzdłóż Bugu jako granicy. Po kilku konsultacjach z kolegami z terenów przygranicznych wiedzieliśmy, że musimy uzyskać zgodę ze Straży Granicznej na przejazd i pobyt w strefie nadgranicznej. Wysłalismy fax z opisem trasy, liczbą uczestników wyprawy i czasem pobytu i po kilku dniach dostaliśmy zwrotkę, że możemy jechać. Super! Przygotowania do wyjazdu to zakupy kanistrów na wodę, drobiazgów turystycznych jedzenia no i oczywiście sprawdzenie vitarki. Oleje i filtry wymienione, zero wycieków, alternator zregenerowany. Przegląd mechaniki nie stwierdził żadnych uchybień od normy. Możemy jechać. Vitarka przy Parchu i GR wyglądała jak mała siostrzyczka...

Jechaliśmy do punktu startu pół dnia. Suza z bagażnikiem i kołem na dachu spalała 20l LPG przy średniej prędkości 80km/h. Dużo? Raczej tak. Ale przecież jest wyliftowana i ma 31" koła! Suma sumarum, do przeżycia. Założeniem naszym była jazda jak najbliżej brzegu rzeki. Bug jest piękny..


 

 

Już pierwszego dnia spotkaliśmy na drodze niezłą przeszkodę. Ogromna dziura z masą błota na dnie wywołała uśmiechy na naszych twarzach. Pełen obaw wjeżdżam, gaz i... wyskakuję po drugiej stronie.

 

 

Z ciężkimi Nissanami nie jest już tak łatwo. Zarówno K160 jak i GR nie dają rady. Lekkie auta rulllezz.. ;-))) Gdy walczymy żeby wyciągnąć Patrole z dołu vitarka odpoczywa na skraju łąki.

 


 

Okolice nadburzańskie są piękne i mało skażone cywilizacją. Ludzie mili i uśmiechnięci. Nigdy nie mielismy problemów z uzupełnieniem zapasów wody z ich studni. Mijają dni, autka robią się coraz brudniejsze, a my zmęczeni fizycznie. W końcu codzienne składanie namiotów i bambetli obozowych daje się we znaki.

 






 

Co jakiś czas napotykamy spore rozlewiska. Jazda po wodzie ma swój klimacik.... obawa o ciuchy i podróżne bagaże podnosi dodatkowo adrenalinę.


 

Ale większość naszej trasy to polne drogi i ścieżki patrolowe Strażników Granicznych.


 

Co jakiś czas z suzy dobywa się pisk. Komisja złożona z kolegów Nissanowców szuka przyczyny.


 

Powodem pisków były kończące się klocki hamulcowe. Ale skąd wziąść teraz nowe klocki. Do końca wyprawy dwa dni, wyrwaliśmy zatem metalowe tasiemki (to one tak piszczały) od klocków i dalej jazda. Tutaj pod jednym z posterunków SG.


 

Do końca naszej trasy zostało kilka kilometrów, jesteśmy zmęczeni ale szczęśliwi. Poza licznymi użądleniami komarów, nie spotkała nas żadna niemiła niespodzianka! Suza sprawowała się super, Nissany też jechały świetnie. No, prawie świetnie... ;-))) W K160 złamał się resor. Ale w ciągu 24h dostaliśmy przesyłkę z nowym i mogliśmy jechać dalej. Gdy już GPS wskazywał końcówkę trasy i szczęśliwe zakończenie naszej wyprawy, drogę zablokowała nam przeszkoda.

 

 

Trąbienie i krzyki nie pomagały. Machanie rękami również. Co robić... Jedynka i powolutku objeżdżamy łaciatego rogacza. My jedziemy, a on nie spuszcza z nas oczu. Będąc na jego wysokości, ostry gaz i spłoszony byczek (a może rozjuszona jałówka) ucieka w stronę.... Nissanów! ;-)) Na szczęście chłopaki nie stracili zimnej krwi. Szybko wrzuclili biegi i na pełnym gazie objechali wystraszonego zwierzaka. To była nasza ostatnia "przygoda" na trasie. Spotkalismy się podczas wakacji z mnóstwem życzliwości ze strony rdzennych mieszkańców, ogromną pomocą zawsze służyli chłopaki z SG. Piękne widoki, dzikość przyrody, czy wspaniałe klimaty nie są daleko. Jeśli nie macie pomysłu na wakacje, polecamy Bug.

@Karson

     
 

Copyright © 2006- Suzuki.info.pl, designed by 76SG